Misie, robaczki i inne stworzenia..

Dzisiaj nie będzie pisania i użalania się nad sobą. W sumie nie mam powodu do użalania się nad sobą, bo spotkanie z Johnym zostało zrealizowane i znów jestem jego ,,kochaną księżniczką,,. Nie na długo. Ja to spieprzę, szybciej niż pendolino. Ale.. kto nie ryzykuje ten nie pije szampana!
Szampana i tak nigdy nie piłam, chociaż ryzykowałam więc z tym się akurat nie zgodzę.

Łatwo przychodzi mi dzisiaj pisanie (!). Chyba mam wenę. Ale jej nie wykorzystam, bo jestem zmęczona jak cholera. Boże, jak sobie pomyślę, że do łóżka mam około 3 kroków to żyć mi się odechciewa..

Zmieniło się tu trochę. Nie, nie. Wygląd nadal taki sam, czekam na jakąś miłą kobietkę, która się odezwie i bez interesowanie zechce mi to zmienić. Na górze doszły cztery nowe paseczki (Tumblr, cytaty, przepisy, we heart it). Zajrzyjcie :)

To tyle, naprawdę jestem bardzo zmęczona co jest w piątek normalne, w sobotę za to odsypiam te całe pięć dni i śpię jak stary niedźwiedź do południa.

Śpijcie.

XOXO